Tym razem zamiast bananów (które nadają słodyczy) użyłam musu jabłkowego, który robiłam jeszcze w maju, gdy dostałam skrzynkę jabłek ze wsi.
Tofurnik wyszedł WYŚMIENITY- nie patrzcie proszę na ten przypalony kawałek, to wynikło z mojej nieuwagi, gdyż postawiłam go początkowo na złym poziomie piekarnika (ale serniki też sie często przypalają z wierzchu) , Wam z pewnością się nie przypali. Gorąco polecam.
Świetny blog! Na pewno będę tu wracać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Zapraszam serdecznie i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń