Kochani! Witam Was cieplutko w niesamowicie śnieżny grudniowy poranek 😊
Grudzień przywitał mnie prawdziwie zimowym krajobrazem. Śnieg od wczoraj bardzo mocno sypie i nie ma zamiaru przestać. Na ziemi jest min. 30 cm, a ja już myślę jak długo będę odśnieżać samochód...(wada bycia "dorosłym"- nie myślisz kiedy pójdziesz na sanki, lecz jak się zabrać za odśnieżanie swoich "sanek"). Od najmłodzszych lat to właśnie grudzień jest moim ulubionym miesiącem w roku. Oczywiste jest, że dzieje się tak z powodu świąt Bożego Narodzenia.
Już nie mogę doczekać się weekend'u, gdyż poświęcę go na ubieranie choinki i dekorowanie domu zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Niektórym może wydawać się dziwne, że robię to tak wcześnie, ale jest to nasza "wewnątrzdomowa" tradycja. Robimy tak od czasu, gdy skończyłam 3 lata- wówczas to mała Ja zapragnęłam ubrać choinkę na początku grudnia (co wynikało z miłości do świąt i troski o świętego Mikołaja- ażeby poczuł się u Nas "jak u siebie w Laponi"). Rodzice ulegli (na szczęście dla mnie) mojemu smutkowi oraz popłakiwaniu i ubraliśmy choinkę... A skoro w tamtym roku ubraliśmy ją tak wcześnie, to w kolenych latach nie mieli innej możliwości. Nie myślcie sobie, że wcisakam Wam kit- wszytko (niestety dla mnie) jest udokumentowane na filmach o których ostatnio (klik) wspominałam.
Mój kochany Tata uwielbiał latać z kamerą po domu- co u Nas było raczej lataniem z kamerą wśród zwierząt- ja i mój starszy dwa lata brat byliśmy jak małpki. Efektem jego hobby są filmy na których widać moje "widzimisię". Niestety tych filmów jest duuużo, ale przynajmmniej mamy się z czego pośmiać oraz co włączyć, gdy najdzie Nas na wspomnienia. Już Was nie męcze swoją osobą i przechodzę do sedna czyli...
Pierniczków! Nie wiem co mogłabym o nich napisać oprócz tego, że wyszły wspaniałe.... Wymyślając przepis nie liczyłam, że w ogóle wyjdą, a one wyszły i to jakie! -przepyszne (słowa mojej antywegańskiej Mamy są najlepszą reklamą). Mają jednak dwie wady- trzeba na nie poczekać ok. 2 dni, gdyż po upieczeniu są twarde jak kamyczki, co jest efektem użycia melasy, ale kiedy przez dwa dni poleżakują w puszce z jabłuszkiem ujawnia się ich druga wada- znikają w czasie liczonym w sekundach! Gorąco polecam i życzę Wam zdrowego, śnieżnego i wymarzonego grudnia!
- 100ml Melasy z karobu
- 150g Mąki żytniej 2000
- 100g Mąki z orzeszków arachidowych
- 50ml Mleka sojowego + 1 łyżka ziaren lnu
- 80g Migdałów bardzo drobno posiekanych
- 1/2 Łyżeczki sody oczyszczonej
- 3 Łyżeczki przyprawy do piernika
- 25ml Oleju kokosowego
Wykonanie
- W garnuszku podgrzewamy melasę i olej kokosowy do połączenia, studzimy
- Mleko sojowe doprowadzamy do wrzenia i zalewamy nim len
- Wszytskie składniki suche łączymy w misce
- Następnie dodajemy mokre i wyrabiamy ciasto
- Urywamy po kawałku ciasta i wałkujemy je na grubość ok. 0,5cm, przy użyciu foremek wykrawamy kształty
- Pieczemy na kratce wyłożonej papierem do pieczenia w temeraturze 180 stopni Celsujsza przez 15-20 minut, studzimy i przekładamy do puszki. Na ciastkach umieszczamy jabłko pokrojone w ćwiartki. Gotowe!
Uwaga! Po upieczeniu pierniczki są twarde (ze względu na użycie melasy) należy ułożyć je w puszce, a na nich położyć jabłko pokrojone w ćwiartki, szczelnie zamknąć puszkę i pozostawić na 2 dni (jabłko zmieniamy co 24h - wówczas stają się mięciutkie!
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz